środa, 7 grudnia 2011

Piłka jest okrągła, a bramki są dwie - czyli słów kilka o modzie stadionowej

Przyznam, że na sporcie znam się jak Jarosław Kaczyński na narkotykach, ale lubię modę. Szczerze lubię. To, że po mnie nie widać to tylko znaczy, że się dobrze kamufluję. Co się będę z trendami obnosić... 
Byłam na meczu. Na całym. Futbol ostatni raz mnie interesował jakieś 15 lat temu (nie, nie było to w latach 70-tych), gdy w meczu finałowym moje ulubione Włochy przegrały z Francją, a ja przegrałam zakład z bratem. To musiały być mistrzostwa Europy. W przeciwnym razie w finale na pewno byłaby Brazylia. Śmiem twierdzić, że drużyna brazylijska nawet jakby wystąpiła w pięcioosobowym "trzecim" składzie, to ograłaby polską reprezentację do bólu. Dość tych dywagacji. Nie znam się na piłce. Mało tego, że się nie znam, to jeszcze nie lubię.
Do rzeczy jednak. Wstęp był tylko by zwilżyć temat i gładko w niego wejść. Wchodzę więc.
Byłam na meczu z okazji otwarcia w naszej poczciwej mieścince "Orlika". Lokalni notable postanowili zaszczycić nowiutką murawę swoimi podrygami. Zorganizowali starcie z tutejszą policją. Policja na stadionie to nie nowość. Tym razem jednak panowie wystąpili w niecodziennej roli. 
Kibice dopisali. Pojawiły się 4, słownie - c z t e r y osoby. I my. Dzielne i niezwyciężone lokalne media w okrojonym składzie. Mimo głodu i chłodu wytrwaliśmy do samego końca. Mecz był zacięty co mnie, nie ukrywam, zdziwiło. Spekulowaliśmy początkowo z kolegą, że dobrym wyjściem dla drużyny samorządowców byłoby oddać zwycięstwo walkowerem. Nie przewidzieliśmy tylko, że samorządowcy nie wystawią samorządu. Ich drużyna nazywała się ponoć "samorządowcy i przyjaciele", w proporcji 3:5. 
Policja, jak zawsze nie zawiodła. Drużyna grała wybornie, kierowana z ławki rezerwowej, przez kapitana. Stróże prawa mecz wygrali. Nie wiem, jak mogło się to stać, ale gdzieś mi umknęły te cztery bramki strzelone przez nich. Samorządowcy, zapewne z powodu znikomej ilości samorządu w drużynie, grali sprawnie. Zastępca burmistrza ciągnął troszkę zawodników z drużyny policji za koszulkę, ale to normalne, brat mówił, że tak się robi jak już się sytuacja wymyka spod kontroli. Cristiano Ronaldo (kimkolwiek on jest) też tak robi. A skutecznie ciągnął, bo strzelił nawet bramkę! Nie widziałam, ale wierzę koledze - operatorowi na słowo. Przynajmniej czułam, że mecz jest na światowym poziomie, bo i zagrywki a la najwięksi. 
Policja wyróżniała się przede wszystkim w miarę jednolitym strojem w jaskrawym kolorze. Temperatura nie była sprzyjająca radosnym podrygom na murawie, ale panowie, nie  powiem, podrygiwali. Nawet bym się nie spodziewała takiej ruchliwości z ich strony. 
Z powodu nieprzyjemnej aury i chłodu niektórzy zawodnicy zdecydowali się na nakrycia głowy. Nie były to zbyt wyszukane modele, ale zawodnicy się naprawdę postarali np. dopasowując kolor elementów na czapce do barwy podkolanówek, czyli tak zwanych getrów. Elementem obowiązkowym były dwie pary spodni. Większość panów miała na sobie coś na wzór bielizny narciarskiej pod spodenkami od stroju. Niektórzy decydowali się na wersje "double wear" czyli strój właściwy założony bezpośrednio na dres. Taka wersja pojawiała się najczęściej. Zdarzały się też stroje mniej piłkarskie, jednowarstwowe. Strój taki składał się z długich spodni i bluzy z długim rękawem. Klasyka zawsze bezpieczna. Były też propozycje bardziej awangardowe, czyli nogawki spodni włożone w skarpety. Taki strój świadczy przede wszystkim o głębokim poczuciu patriotyzmu zawodnika, bowiem prawdziwy Polak nie wstydzi się swoich skarpet. Jeśli idzie o obuwie - absolutna dowolność względem fasonu, koloru i materiału, z którego zostały wykonane. 
Reasumując, obecna moda stadionowa na płaszczyźnie lokalnej pozostawia wiele do życzenia. 
Z perspektywy osoby niezainteresowanej futbolem, w dodatku kobiety śmiem stwierdzić, że jedyne co mogłoby skupić moją uwagę na piłce nożnej to męskie nogi w krótkich spodenkach. Liczyłam, że może takowe się pojawią. Ale wyszło jak zawsze. Czyli klops.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz