piątek, 14 października 2011

Dziennik Kryptorajdowca. Odcinek 1.

Jestem chodzącą reklamą dobrodziejstw medycyny. Jest źle, weź pigułkę, a świat stanie się piękniejszy. Nie ma w tym krzty ironii. Sama gorycz, rzekłabym nawet. Pesymizm, zwany przez moją zacną mamunię, lenistwem, przygniata mnie, jakby powiedział mój kolega "przytwardza" mnie do ziemi. I taka zgnieciona idę przed siebie. Może idę za siebie, ale kto by się tam orientował w kierunkach, jak się jest kobietą, nadto "przytwardzoną" do gruntu.
Zapisałam się na prawo jazdy. Czuję się w obowiązku ostrzec zatem wszystkich kierowców, rowerzystów, motocyklistów, pchaczy/ciągaczy wózków ze złomem, pieszych, deskorolkarzy, rolkarzy i wrotkarzy, że MOŻE SIĘ TAK STAĆ, ŻE BĘDĘ JEŹDŹIĆ. Nie żebym nie kochała komunikacji miejskiej. Bardzo lubię. Szanuję, cenie i ogólnie czołem biję o wycieraczkę, szefa, a szczególnie wiceszefa naszej pipidowskiej komunikacji. Niestety, dla mnie tylko (wszyscy inni pasażerowie są zadowoleni, bo niby bilet droższy, ale autobus tak samo zapchany i śmierdzący, jak wcześniej, ludzie nie lubią za dużo nowego, a szefostwo wie, jak zrobić dobrze pasażerowi) po reformie ("tanio, wygodnie i wszystkim w każdą stronę świata") nie mam czym jeździć, a po przejściu na bezrobocie nie mam również za co.
Tato mój, jako że bardzo zacnym człowiekiem jest, zasponsorował mi prawo jazdy, kusząc mnie również wizją własnego samochodu.W przyszłości. Uprzednio jednak muszę zdać, a zanim to nastąpi będę jeździć z biednym instruktorem. Jestem całkiem dobra w oszukiwanki, więc może zaistnieć taka nawet sytuacja, że oszukam zarówno instruktora jak i egzaminatora, że "potrafię coś tam, coś tam"
i nie stwarzam zagrożenia dla siebie i innych pojazdów. Może zajść taka sytuacja, ale podejrzewam, że aż tak dobrze oszukiwać się nie nauczę... Gdyby jednak to nastąpiło to chciałam wszystkich ostrzec. Mogę się pojawić nie wiadomo skąd i zrobić dużo szkód, zarówno sobie jak i innym. Jeszcze nie wiem, jakim pojazdem będę brnąć w ciemną otchłań w przyszłości (bo teraz poruszać się będę pojazdem oznakowanym "niepełnosprytny kierowca jedzie", który po ulicach mknie ukryty pod pseudonimem "L") więc nie mogę nikogo ostrzec, ale zgłaszam problem już wcześniej, co by nikt nie był zaskoczony. Tyle na dziś. Ten wpis rozpoczyna cykl wpisów motoryzacyjnych (jechać albo nie jechać, oto jest pytanie) zatytułowany tajemniczo "Dziennik Kryptorajdowca" .
 

Prezentuję niniejszym Asię, gdyż chcę Wam nieco przybliżyć moją sylwetkę kierowcy, przyszłego (Boże, coś Polskę/ Klękajcie narody) kierowcę. 

"Pozdro 600" :D

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz