sobota, 27 sierpnia 2011

Dobrze o mężczyznach

"Nie zginiesz w tłumie póki jeszcze umiesz przystanąć, gdy zaśpiewa ptak" - usłyszałam niedawno od pewnego pana, z którym rozmawiałam, co ciekawe, o tym czy kolejny supermarket jest na naszej pięknej prowincji potrzebny. Teks piosenki Stana Borysa "To ziemia" miał być odpowiedzią na to, że dziś wszystko dzieje się szybko, ale dziać się musi. Taki czas. Jako miłośniczce literatury mi tak powiedział, jako polonistce.

Nie oznacza to jednak, że każdy musi się dać. Pan był świetny. Dawno już nie miałam tak wyśmienitego rozmówcy, spotkanego zupełnie przypadkiem. Pierwszy raz też ktoś na wieść o tym, że jestem z wykształcenia polonistką  zareagował z takim entuzjazmem. "Cudownie! - usłyszałam. "Cudownie, ja kochałem swoją polonistkę, bo nauczyła mnie kochać literaturę i język" - dodał. Jakkolwiek patetycznie brzmi to teraz, wtedy było fantastyczne. Może to nawet najlepsze, co usłyszałam podczas całego tego czasu, gdy tu jestem. Oczywiście wszystko dzięki Intermarche, które chcą wybudować ludziom pod oknami, a oni rzekomo protestują. Taką postawiliśmy tezę i trudno, choćby się waliło i paliło, trzeba było znaleźć tych protestujących. Pan nie protestował, bo (całkiem słusznie) uznał, że market powstanie, bo jest potrzebny, a ludzie zawsze boją się nowego. Posłuchałam też opowieści o Nowej Lewicy Amerykańskiej, która wymyśliła tak zwane "miasta - sypialnie", których mieszkańcy pracują zwykle w innym, nieodległym mieście. W tym przypadku był to Libiąż i Trzebinia, z racji na znajdujące się tam kopalnie. Tak było kiedyś, teraz się wiele zmieniło, ale niektórzy ludzie nie nadążają. Nie ich wina. Demokracja jest, mimo, że w naszym kraju jest upośledzona bardzo, oficjalnie jest i każdy może sobie swoje pretensje publicznie zgłaszać. Słuchałam tych opowieści z uwagą, nie tyle nawet z racji tego, że jestem gospodarczo-polityczno-ekonomiczno-historycznym debilem, co raczej z powodu absolutnej fascynacji mądrymi mężczyznami. Mądrzy mężczyźni zwykle są starzy. Za starzy niestety dla mnie. Miałam na studiach wykładowcę, nawet dwóch, którzy absolutnie uwodzili mnie swoim intelektem. Niemniej jednak - byli już nie pierwszej, ani nawet drugiej świeżości. Wszystko fajnie, ja rozumiem, ja posłucham, ja podziwiam, nauczę się, ale też młodego mięska potrzebuję. Bez oszustw. Mądrych panów wciąż mało, więc gdy na nich trafiam, chętnie na chwilę choć z nimi porozmawiam. Nie przyznałam się Panu, że Nowa Lewica Amerykańska działa na mnie jak afrodyzjak. Mills i Marcuse. Od razu przypomniała mi się filozofia w liceum. Wtedy też uczył mnie pewien mądry pan. Przy tym był bardzo młody. Na domiar złego był niestety bardzo przystojny. Całkiem w moim guście. Długowłosy rock'n'rollowiec w sztruksowych marynarkach, dzwonach i z gitarą na plecach. W czasach, gdy Gillan z Morrisonem byli moimi osobistymi bogami, taki gość robił szał w moim mózgu. I tak jak zawsze, po latach nadal jest przystojny, nadal jeszcze młody, ale już tą mądrością furory nie robi. Na mnie, przynajmniej. Muzykę jednak wciąż robi wyśmienitą.

Kurtka - autentyk po Tatusiu. Prawdopodobnie starsza ode mnie.
Chuć, chucią, a teraz czasy się zmieniły i poszłam, jak wspominałam w swoim pierwszym poście, w inny klimat. Z większą atrakcyjnością kredytową. No, ale to tak oficjalnie. A nieoficjalnie mam chyba gdzieś jeszcze jakieś dzwony w szafie...

3 komentarze :

  1. Fajnie, że jeszcze są jacyś mądrzy panowie. Słyszałam gdzieś o tym, ale nie byłam pewna...
    Jeśli jednak takowego spotkasz we właściwym wieku i do tego mądry, to zapewniam Cię, że zrobisz wszystko aby dla Ciebie zgłupiał. A następnie, chociażby miał we wszystkim rację, to mu jej nie przyznasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A to zdjęcie Twoje uwielbiam! Taką Cię poznałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no, jak. Afro miałam, jako i Ty. Wcześniej, wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń